Bieganie nie kończy się dziś…

Minął dobry  tydzień od uruchomienia witryny i zaczęło się dziać. Posypały się pytania o współpracę szkoleniową. Cieszy mnie to, że zgłaszają się poważni ludzie, pragnący zmienić coś w swoim życiu, totalni początkujący, jak również mocno doświadczeni amatorzy. Każdy z nich to inne historie, inne motywacje, ale w gruncie rzeczy podobne cele. Zrobię wszystko by im pomóc.

 

Teraz z innej strony. Jakiś pech w ostatnim czasie nas prześladuje. Oczywiście chwilowy bo optymizm zaczyna powoli wygrywać. Poza tym chyba w życiu musi być równowaga szczęścia i nieszczęścia, wtedy człowiek czuje, że żyje i bardziej docenia wszystko co dobre.

Od zgrupowania w Meksyku, które nie do końca dało nam wymierne efekty wynikowe (jak na razie) co chwilę było coś nie tak. Najpierw problemy z gospodarką hormonalną Dominiki (rozstrojony organizm treningiem na wysokości i zmianą strefy czasowej, u kobiet to bardzo istotne), potem w kwietniu i maju problemy zdrowotne,  przeszkadzające w treningu, w startach i co ważne jak się później okazało, mające wpływ na wyniki i samopoczucie w ostatnich dwóch miesiącach – zdiagnozowano u Dominiki groźne pasożyty….

DSC_0082

Ci nieproszeni goście powodują w organizmie niemałe spustoszenie, wywołują choroby z nimi związane, osłabiają układ odpornościowy i kradną ważne składniki odżywcze, potrzebne do sprawnego życia i funkcjonowania, regeneracji. Nie muszę tłumaczyć jak ważne są to kwestie w treningu zawodnika wyczynowego, ba, jakiejkolwiek osoby uprawiającej sport amatorsko czy profesjonalnie! Pasożyty kradną nam witaminy, mikroelementy, hormony i cukry, którymi potem same się odżywiają, powodują też rozdrażnienie, stany zapalne, hamują, opóźniają, a nawet  uniemożliwiają procesy gojenia urazów i kontuzji. Oczywiście chodzi o ilości znacznie powyżej normy.

zdjecie 1(2)To poniekąd tłumaczyło mi wszystko, co miało miejsce od marca do maja, włącznie w kwestiach samopoczucia ogólnego i treningu (także w morfologii). Problem naprawdę jest realny zwłaszcza w dzisiejszym pozornie tylko hermetycznym świecie. Każdy z nas jest narażony. Wielu zawodników w przeszłości kończyło przez takie coś swoje kariery, dowiadując się o tym gdy było już za późno.  Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, zadziałała intuicja i pomoc fachowców. Teraz tylko kontrola i jeszcze większa dbałość o pewne sprawy żywieniowe.

Gdy po odpowiednim leczeniu w końcu wydawało się, że wszystko idzie najlepszą drogą, niedyspozycja kobieca i bieg w upale podczas Pucharu Europy na 10000m, praktycznie samotne bieganie w pierwszej serii i w konsekwencji zejście na ósmym kilometrze. Dla mnie szkoda, że tak późno – gdybym tam był, kazałbym Dominice zejść już po trzech okrążeniach, jednak jej charakter jest niesamowity. Zawodnik na takim poziomie musi umieć także odpowiednio kalkulować, bo takim bieganie „dla sztuki i idei” można przypłacić stratę formy na dłuższy czas. Bieganie w temperaturze powyżej 30 stopni na takich prędkościach to wielka pomyłka i ogromna krzywda dla organizmu…. to jednak temat na inny wpis. Ta impreza co prawda nie była priorytetem w naszym kalendarzu, ale liczyliśmy na szybki debiut i zadowalający wynik. To piękno sportu, który zaskakuje cię wtedy gdy najmniej się tego spodziewasz, a gdy jesteś pewny swego, to sprowadza cię do parteru. Cóż, uczymy się spokoju i wytrwałości…. i by nie wierzyć w zapewnienia naszego sportowego Związku, po prostu iść swoją wytyczoną drogą.
My znamy wartość wykonanej pracy i wierzymy, że zgromadzony potencjał tylko czeka by wystrzelić. Mowa tu nie tylko o Dominice, ale również o Marcie. Obie zawodniczki prezentują się na treningach zacnie, wprawiając mnie nawet w zdziwienie, a nie łatwo tego dokonać. Zwłaszcza Dominika jest taką zawodniczką, która pracę wykonaną na treningu potrafi przekuć w dobry rezultat. Nie każdy to umie, bo wielu trenujących zostawia zdrowie właśnie na treningu…. Do szybkich biegów trzeba jednak też mieć szczęście, czyli na takim poziomie musi się zgrać kilka czynników – bieg w odpowiednim miejscu, warunki atmosferyczne, prowadzenie – czyli stawka biegu i dyspozycja dnia. Jeśli to wszystko zgra się razem, to dziewczyny naprawdę nieźle namieszają. Jednak nie to jest istotne – najważniejsze zdrowie, ono dopisuje, dzięki czemu można spokojnie trenować i cieszyć się kolejnymi przebiegniętymi kilometrami, a jak to mawiają „wyniki same przyjdą”….

DSC_1106Może same niekoniecznie, bo bez cierpliwej, systematycznej i rozsądnej pracy przez lata ich nie będzie. Wyniki w biegach długodystansowych buduje się na przestrzeni kilku czy nawet kilkunastu lat. Ja póki co, mam pod swoimi skrzydłami na razie dwa „rodzynki” z trzy / cztero letnim przygotowaniem w biegach długich. Dziewczyny rywalizują z niezłym skutkiem z biegaczkami o wiele bardziej doświadczonymi.  Idealnym przykładem w polskim środowisku sportowym jest Karolina Jarzyńska, która swoją pozycję budowała od wyników z poziomu amatorskiego, by aktualnie stać się zawodniczką klasową, niemalże światowego formatu. Nim to się stało, pięła się w górę, sezon w sezon, przez blisko 16 lat! Jej kariera na dobrą sprawę zaczyna świecić pełnym blaskiem dopiero teraz. Można?

 

Droga „na skróty” nie jest najlepszym rozwiązaniem, a tak wielu zawodników postępuje, także tych początkujących. Chcą za dużo i za szybko! A może to ich trenerzy? Nie wiem? By cieszyć się wynikami na miarę swoich możliwości przez długie lata i nie musieć biegać…. od ortopedy do fizjoterapeuty potrzeba rozsądnej pracy rozłożonej na lata. Lepiej zresztą biegać na równym, nawet stałym poziomie przez kilka / kilkanaście sezonów niż być bohaterem jednego czy dwóch. Tego Wam życzę!

 

Mistrzostwa Polski seniorów na 10000m w Postominie - złoty medal dla Marty

W ostatnim czasie są też sukcesy – Marta Krawczyńska – wywalczyła tytuł Mistrzyni Polski na 10000m z nowym rekordem życiowym – 34:31,81. To jej pierwszy medal w kategorii seniorów. Już w sobotę, 14 czerwca, podczas Mistrzostw Polski w biegu ulicznym na 5km, kolejna szansa na zdobycie medalu z krajowego czempionatu.

 


Pozdrawiam.